Mam, mam! Nareszcie. Kartka za kartką, wpis za wpisem... nawet nie zauważyłam, kiedy skończyłam. Mimo, że blog Chustki czytałam już kilkanaście razy,za każdym razem wzruszam się tak samo. W pewnych momentach łzy same spływają po policzkach. Piękna i smutna historia o chorobie, celebrowaniu każdego dnia, każdego szczegółu, o macierzyństwie, o przeogromnej miłości do syna i Niemęża. P.S.Joanno, zabrakłoby miejsca, żeby opisać, jak bardzo przydała mi się Chustka. Dziękuję za inna perspektywę.